Recenzja filmu

Zakazana planeta (1956)
Fred M. Wilcox
Walter Pidgeon
Anne Francis

Szekspir w kosmosie

"Zakazana planeta" to odważna wizja, wyprzedzająca epokę. Niepokojący wizerunek świata, w którym myśli są namacalnym zagrożeniem.
Lata 50. XX wieku obfitowały w liczne produkcje z gatunku science fiction. W tym złotym okresie dla tego typu kina powstały takie filmy jak "Latające talerze", "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia", "Wojna światów" czy "Najeźdźcy z Marsa". Jednakże na miano dzieła, które wywarło największy bodaj wpływ na rozwój gatunku śmiało zasługiwać może "Zakazana planeta" z roku 1956. Obraz ten odróżnia przede wszystkim fakt, iż jego akcja dzieje się poza Ziemią. Był to bodaj pierwszy film science fiction, którego cała fabuła rozgrywa się w przestrzeni kosmicznej oraz na obcej planecie. Dzieło wyróżnia się także spośród innych produkcji swoim psychologicznym charakterem. Nie mamy tutaj samej akcji i ludzi walczących z kosmitami atakującymi Ziemię. Film Freda M. Wilcoksa stawia widzowi wyżej poprzeczkę, oferując intrygujący wgląd w ludzką psychikę. Oferuje przewrotną wizję, w której nawet gdzieś daleko w czeluściach kosmosu to nadal człowiek stanowi największe zagrożenie dla własnego życia, niszcząc samego siebie.

Film jest często porównywany do sztuki Williama Shakespeare'a "Burza", posiadając wiele analogii z owym utworem. Otóż mamy tu do czynienia z zamieszkującym odległą, osamotnioną planetę mężczyzna i jego córką. Ich spokój zakłóca pewnego dnia pojawienie się obcego statku kosmicznego sterowanego przez ludzką załogę. Ojciec jest od początku niechętny w stosunku do przybyszy, widząc w nich bardziej intruzów niż przyjaciół. Wkrótce sytuacja staje się dramatyczna, gdy wieczorami obóz niechcianych gości nawiedza jakaś tajemnicza, niewidzialna siła.


"Zakazana planeta" to obraz przenikający wyobraźnią widza nawet w dzisiejszych czasach. Efekty specjalne, biorąc pod uwagę upływ latu, nadal wywierają imponujące wrażenie. Na osobną pochwałę zasługuje ścieżka dźwiękowa stworzona przez Louisa Bebe Barronów, będąca równie pionierska, jeśli chodzi o muzykę elektroniczną. Muzyka Kreli posiada naprawdę nieziemski urok. W połączeniu ze wspomnianymi efektami potęguje ona nieziemską atmosferę dzieła. W obsadzie "Zakazanej planety" brylują wspomniany już Walter Pidgeon, urokliwa Anne Francis, jak również młody Leslie Nielsen. Jego obecność w tym obrazie może nieco dziwić współczesnego odbiorcę. Aktor jednak bardzo dobrze wywiązał się z roli szlachetnego herosa.


Jednym z głównych atutów filmu jest bezsprzecznie jego klimat. Składają się na niego w głównej mierze scenografia, muzyka oraz sam potwór, który przez większą część czasu jest niewidoczny. Widz ma możliwość oglądać jedynie ślady jego obecności w postaci odcisków pozostawionych na ziemi, rozszarpanych ciał, czy charakterystycznego dudnienia. Dopiero w końcowych scenach jest nam dane zobaczyć go w pełnej okazałości. Być może dla dzisiejszego kinomana nie jest to widok rzucający na kolana, ale biorąc pod uwagę dostępne wówczas środki, można powiedzieć, że twórcy naprawdę się postarali. Monstrum jest dziełem prawdziwej wizji artystycznej, a nie tylko przebranym w kostium człowiekiem. Został stworzony według konkretnej i przemyślanej koncepcji. Przez długi okres żyje tylko w wyobraźni odbiorcy, co jest chyba jednym z bardziej stymulujących sposobów wpływania na widza. W efekcie każdy buduje wizerunek kreatury stosownie z własnymi lękami, zgodnie z zasadą każdemu według potrzeb. "Zakazana planeta" to odważna wizja, wyprzedzająca epokę. Niepokojący wizerunek świata, w którym myśli są namacalnym zagrożeniem. Motyw przedstawiony w filmie wyróżniał go na pewno spośród ówczesnych produkcji sci-fi i sprawił, że obraz wytrzymuje próbę czasu. Jest na pewno jednym z ciekawszych pomysłów zrealizowanych nie tylko w latach pięćdziesiątych, ale także na przestrzeni wielu dekad.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones