...obejrzałem. Za dzieciaka bałem się jak diabli tego niewidzialnego stwora.
Wciąż fajnie się ogląda dla samej historii, chociaż najbiedniejsza i najbardziej naiwna to ta część miłosna. Niestety wyjątkowo słaba. Jako dziecko nie zwracałem na nią uwagi i praktycznie w ogóle nie utkwiła mi w pamięci. Tymczasem jako osoba dorosła oglądałem te nieporadne umizgi z zażenowaniem. Film traci przez to tempo. Również ten pseudokomediant kuchta-alkoholik nie bardzo rozluźnia atmosferę, raczej wkurza. Z całkiem poważnego s-f robi się trochę taki naleśnik.
Najlepsza ta schizoidalna muza rodem z syntezatorów Mooga. A przynajmniej tak brzmi.
Mimo wszystko wciąż można to obejrzeć i nie mieć poczucia straconego czasu, chociaż nie trafia do mnie teoria o wielkim klasyku. Po prostu fajny, stary film s-f.